Pijaczyna z błyskiem w oku !!

Nie ma wolności dla przegranych idiotek – nawet na sawannie . Jak przelazłeś przez monitor ? To była moja magia i żadnym psim prawem nie powinno ci się udać . To znowu TY ?! Wybrałam biedę i trawę za nocną podściółkę żeby już nie oglądać twoich zapijaczonych , odmóżdżonych ślepi. Nie do wiary – przelazło to pijane zombie przez ekran i chwieje mi się w pełnym słońcu , stojąc po kostki w wodzie .
– Znalazłem cię , dzidźka ! śmieje się wykruszonymi zębami i wyciąga ramiona w moją stronę.
Cofam się oszołomiona i jakby wzruszona tym dowodem desperackiego uczucia mojego realnego mężczyzny. Nie spodziewajac się tej wizyty – nie zdołałam opanować spontanicznego ciepła , które spowiło mi twarz ale błyskawicznie wystudziłam emocje i przyjęłam postawę nieufnego mieszkańca sawanny. Po chwili byłam już mieszkańcem sawanny gotowym odpierać najścia intruzów.
– Nie zabrałeś butelki – powiedziałam chytrze , w nadziei ,że rzuci się skokiem w ekran żeby capnąć jakąś flaszkę lub dwie z tamtej strony. Dałoby mi to szansę na wykopanie jego tylnej części i mechaniczne zablokowanie monitora . Zerknęłam porozumiewawczo na okapi , ktora mogłaby konkretnym zadem wypełnić ekran na czas zagrożenia . Skoro magia chwilowo zawodzi.
– Nie ma takiej potrzeby – powiedział dumnie pijaczyna – właśnie skończyłem z piciem i myślę ,że wszystkie nieporozumienia między nami pójdą w niepamięć . Zaczniemy nowy etap.
Okapi wrócilo do spożywania czegoś kolorowego a ja poczułam ,że zaraz utonę w sawannah- autyzmie.
– NIGDY ci się to nie udało !! warknęłam tak prawdziwie ,że mała antylopa zastrzygła nerwowo uszami. Pijaczyna uśmiechnął się pobłażliwie i podszedł bliżej usiłując mnie objąć , na szczęście technikę błyskawicznego unikania miałam opanowaną jeszcze przed sawanną . Cofnęłam się w ostatnim wyczekanym ułamku sekundy i facet w serdecznym impecie potoczył się niezgrabnie kilka metrów dalej . Odwrócił się całkiem sprawnie i spojrzał bystrzej :
– Ale tym razem nam się uda . Tak postanowiłem . Widzę ,że przyjemnie się tu urządziłaś .
– Stoimy po kostki w wodzie – powiedziałam – nadchodzi to , o czym bełkotałeś od dawna i sawanna nie zostanie oszczędzona . Woda to dopiero początek , zresztą systematycznie jej przybywa.
– To gdzie śpisz ? rozejrzał się – na szczęście jest ciepło .
– Na drzewie – odpowiedziałam – ale to tymczasowe , zwierzęta mowią,że raczej wszyscy zginiemy więc wracaj na swoją stronę . Tam zimno ale to wciąż jeszce nie koniec świata. Tu nastąpi wcześniej .
– No ? błysnął okiem – pewnie oglądacie Nibiru , jak na dłoni , przed zachodem ?
– Ani śladu Nibiru – skłamałam – ptaki mówią ,że na północy jest dobrze widoczna . Wracaj do siebie , masz tam jeszcze trochę rodziny , może liczą na ciebie .
– Ty jesteś moją rodziną i ani mi się śni wracać . Widzę po twoich oczach,że nie mówisz prawdy . Zostaję .
Spojrzałam na okapi i skinęłam ręką zaprzyjaźnionym antylopom . Rozumiały mnie doskonale i przestały na chwilę przeżuwać . Cichutko, wzięcznie ustawiły się ,jak żywe zasieki pomiędzy mną a mężczyzną . Zasieki skierowały uzbrojone ,zgrabne główki w stronę przybysza z nieświeżym oddechem .
– Spadaj – powiedziałam – albo zostań ,jeśli potrafisz żyć bez butelki i bez publiczności .Ja się wycofuję .
– No coś ty ..! ruszył porywczo do przodu , ale uzbrojone główki pochyliły się i utworzyły równy szpaler sztylecików gotowych uderzyć. Zatrzymał się speszony .
– Czarownica z ciebie ? Omamiłaś te zwierzątka ? Przeciwko mnie ? Chciałem cię chronić , przecież wiesz ,że czas końca jest coraz bliżej .
– Wybieram koniec bez ciebie – wyjaśnilam – a oczy sawanny czarują piekniej niż twoje .
Opuścił ręce w bezradnym geście ale pod jego brwiami zapalila się wściekłość , diabelskie spojrzenie znane każdemu ,kto mu się sprzeciwiał. Bardzo dobrze znane mnie.
– Nie idź za mną – doradziłam – mam zaprzyjaźnione czujki i sprawdzoną ochronę .
– A idź ! W cholerę z tobą – powiedział w znany mi , elegancki sposób i przysiadł na konarze wystającym nad wodą – i tak cię znajdę . Przysięgałaś , nie pamiętasz ???
Oddalałam się niespiesznym , równym marszem a woda sięgała mi nieco powyżej kostek . Monitor został daleko za mną i to było niekorzystne ale pozwalało mieć nadzieję ,że pijaczyna jednak wróci do swoich flaszek . Tu nie ma szans ,bo w wodzie nie pośpi , z drzewa spadnie a do wzniesień jest kawałek drogi . Lenistwo każe mu skoczyć do realu. Zwierzęta mi doniosą , sawanna powie ,że intruza już nie ma. Jak ciepło , nie ma nic piękniejszego.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Różne. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Pijaczyna z błyskiem w oku !!

  1. T - neo pisze:

    czekam na ciąg dalszy tego ciągu:) uśmiałam się
    brawo za autentyzm i kolorycik rodem z Londynka

  2. Wizja pisze:

    Ciekawe,co jest do śmiechu w tym tekście !? Człowiek nigdzie nie zazna spokoju.

  3. Rosa pisze:

    Jak on ma błysk w oku to może jeszcze do odzysku ? Nie poddawaj sprawy.

  4. Wizja pisze:

    Sprawy nie ma.

  5. T - Neo pisze:

    Ok. Nie marudzić. Pisać dalszy ciąg. Wprawdzie nie dadzą Nike, ale może chociaż się uryczą jak dziki ze wzruszenia, płynącego z paralelności doświadczeń 😉

  6. Rosa pisze:

    Sprawy są różne takie. Nie ma letko. Jest poletko.

  7. Pingback: Ucieczka od szalonych trolli,czyli Panna Wizja nadaje…… cdn.….. « Zenobiusz's Blog

Dodaj odpowiedź do Rosa Anuluj pisanie odpowiedzi